Viviane
PostWysłany: Sob 13:15, 22 Lis 2008    Temat postu:

Hmm ... o tak. Viv jest tzw. fetyszystką wspomnień. Jest ich więc zbyt wiele, by przytaczać wszystkie po kolei, lecz jestem pewna, że humor zawsze poprawia mi myślenie o wakacjach.
Byłam w różnych ciekawych miejscach, przyznaję i ... to mnie tak rozgrzewa i poprawia nastrój, szczególnie zimą. Takie wakacyjne wspominanie.

Ale zdecydowanie najważniejsze są dla mnie wspomnienia związane z ludźmi, ze spotkaniami.
Z racji tego, że jestem zwierzęciem grupowym i nie potrafię żyć w samotności, gdy nie ma nikogo obok mnie, zanurzam się we wspomnieniach. Wyjazdów na koncerty, śmiesznych albo kompromitujących sytuacji, żartów, krótkich scenek - każdy znajomy/przyjaciel kojarzy mi się z kilkoma takimi miejscami/rzeczami i o tym sobie lubię myśleć.

Rzecz jasna istnieją jeszcze te najbliższe memu sercu, takie, którymi nie chcę się dzielić, opowiadając słowo po słowie na czym polegają. Mam wrażenie, że jeżeli bym to zrobiła, cała magia tego momentu, który trzymam w pamięci by uleciała.
Ale cóż ... znajdzie się tam jakiś na pozór zwyczajny spacer, albo poważna rozmowa. Czy też dzień, w którym ktoś pokazał mi miejsca w moim mieście, jakich nie znałam, a w których się zakochałam. Nawet jest jeden zachód słońca! Wiele spojrzeń, uśmiechów, krótkich słów, dotknięć. Do tego wracam codziennie i łapię się na tym, iż umyślnie wykraczam poza wspomnienia, fantazjując nad tym, jakby tu takie wspomnienie udoskonalić. Czasem więc, przez krótką chwilę, mam wrażenie, że nie wiem już co tak naprawdę jest jawą, a co snem.

Wspominam cały czas. Teraz też. Dlatego właśnie zabrałam się do spisania tego teraz ... wcześniej próbowałam kilka razy, ale jakoś się nie udawało.


Totalnie już inną kategorią jest ta zabawa wyobraźnią. Wszystkie przeczytane książki, obejrzane filmy - czasem mnie to dopada i nie chce wypuścić.

Lecz mimo wszystko wolę te prawdziwe wspomnienia. Niektóre są naprawdę ... cóż, idealne.
Draco Maleficium
PostWysłany: Czw 16:31, 13 Lis 2008    Temat postu:

Piękny temat, Shee. Musiałam długo pomyśleć, zanim zdecydowałam się jednak coś napisać, bo tu jednak trzeba się zastanowić Smile Zwłaszcza, że ostatnio jest on dla mnie bardzo aktualny...

Na pewno teraz w mojej pamięci poczesne miejsce zajmują wypady do Gdyni z ostatnich paru miesięcy. Wiem, płytkie to dosyć i mało interesujące, ale dla mnie te krótkie nieraz chwile mają tak ogromne znaczenie, że potrafię na ich temat rozprawiać z koleżanką przez długie godziny, nawet, jeśli już wszystko zostało powiedziane. Bo te wspomnienia... piękne są, po prostu. Przynajmniej dla mnie. I tak nieraz w nieodpowiedniej chwili najdzie mnie wspomnienie jakiejś tam scenki z któregoś z wypadów - czy to oklaski, czy to krótka rozmowa z Wiadomym Panem na tyłach, wyraz twarzy, błysk w oku, ton głosu, ruchy dłoni. Jakiś tekst ("Ale wy, dziewczyny, głośno krzyczycie!" - ŁD Very Happy), zabawna sytuacja. Efekt? Banan na pół twarzy, powstrzymywany z trudem albo wcale, i rozsiewanie radości do świata wokół. Silniejsze to ode mnie, niestety. I tak od sześciu miesięcy żyję, żywiąc się tymi wspomnieniami i nadzieją, że niedługo uda mi się dodać do tego jakieś świeże.

Poza tym, z innej beczki, zdecydowanie wspomnienia z pobytu w USA... i z dwóch naszych zlotów, w których udało mi się uczestniczyć Smile Przyjemne ciepło czuję, jak wspomnę, gdy wraz z pozostałą ferajną "zwampirzonych" stałyśmy pod oknami Romy po "Upiorze" i wyłyśmy wspólnie "Carpe noctem." Teatralne wojaże wszelakie. Blogi, zdecydowanie tak. Miłe chwile z bliskimi, nawet szkoła, serdeczne słowo. Właściwie małe strzępki, niektóre już zagubione i urwane z kontekstu, ale wciąż żywe.

Natomiast fantazjowanie, o którym wspomniała Kella, to już w moim przypadku zdecydowanie coś niezdrowego. Powinnam coś z tym zrobić, ale nie potrafię, i tak na przykład pół godziny spaceru na uniwerek zajmuje mi albo wspominanie, albo wyobrażanie sobie scenariuszy, w których prawdopodobieństwo sama zaczynam wierzyć. A to raczej niedobrze Wink
Kelenthial
PostWysłany: Wto 21:50, 11 Lis 2008    Temat postu:

Hm.

Nie.

Raczej nie. Zapewne jestem dziwolągiem, ale ja uciekam tylko w przyszłość, nie w przeszłość. Lub w czystą, nieskrępowaną wyobraźnię - kreuję sobie światy i wydarzenia, które nie mają prawa bytu w naszej rzeczywistości, w ramach odprężenia. Czasem też takie, które mają, ogólnie jednak rzecz biorąc, odprężam się bez udziału przeszłości i wspominek. Raczej kreacja niż odtwórstwo.

Do przeszłości.. Powracam czasem, sortując stare listy lub drobne pamiątki, wspominając z innymi lub sama dla siebie, ale nigdy w ten sposób czy w tym wymiarze o którym Ty wspomniałaś. Lub na przykład drogą skojarzeń - pewna piosenka, zasłyszany cytat czy inne encountered oddities przynoszą mi na myśl pewną osobę lub scenkę z mojego życia. Przeważnie nie są to skojarzenia miłe, choć wyjątki oczywiście się zdarzają.

Ale fakt, często w wolnych chwilach, gdy idę sobie przez miasto na przykład, uciekam myślami dla zabicia czasu - jeżeli nie w kreację poprzez wyobraźnię, to do muzyki, książek, czasem filmów które widziałam. Najczęściej jednak do skeczy, komiksów i zabawnych historyjek i innych tego typu rzeczy nacechowanych komedią. I nie obchodzi mnie, co świadkowie naoczni myślą sobie gdy tak 'śmieję się sama do siebie'... Śmiech rozjaśnia moje życie.

Btw, właśnie mam zamiar sobie włączyć "Thin Blue Line"... jutro będzie co wspominać...?
Shieldmaiden
PostWysłany: Wto 20:04, 11 Lis 2008    Temat postu: Kącik wspominkowy

My dears,
czy macie jakieś takie wspomnienia, do których wracacie myślami, gdy na przykład robi Wam się smutno i źle? Bo, gdy tak jesiennie za oknem, gdy koc i herbata z sokiem malinowym to jedyne perspektywy ukojenia po męczącym dniu - łatwo jest zatonąć we wspomnieniach... A zatem opowiedzcie, czy cenicie sobie dni ze swojej przeszłości. Nie muszą być przełomowe, nadzwyczaj ważne, godne uhistorycznienia. Wystarczą małe klejnociki Waszej pamięci nanizane na nitkę wspomnień.

Jestem bardzo ciekawa, czy znajdą się takie, które będziemy mieć podobne...

No i, rzecz jasna, każda z nas ma pewnie takie chwile, które chciałaby zachować w sekrecie przed całym światem. Przyznam, że uwielbiam iść sobie czasem ulicą i uśmiechać się do siebie samej - zupełnie, jakbym tuliła do piersi małe stworzonko o puszystej sierści ochoczo przygarniające się i dopraszające o swoją porcję pieszczot. A to po prostu jakieś słodkie wspomnienie znane tylko mnie. Smile
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
   

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group