Draco Maleficium
PostWysłany: Pon 0:04, 01 Gru 2008    Temat postu:

Mam w tej chwili ochotę powtórzyć zabieg Viv i po prostu postawiać dziesiątki uśmiechniętych buziek - dzisiaj był cudowny dzień. Nie, nic specjalnego się nie wydarzyło, ale zalew możliwości wyjazdowych w okresie Świąt sprawia, że już w tej chwili myślę o nadchodzącym grudniowym odpoczynku jak o najlepszych Świętach do tej pory. Myślałam, że będzie trudno przekonać rodziców, a tu proszę, sami proponują rozwiązania... I tak zawitam nie tylko w Gdyni (och, ach, jakżem się stęskniła!) ale i w Poznaniu, na "Śnie nocy letniej" (koleżanka jako wielka fanka Michała Kocurka by mi nie odpuściła). Pewnie powinnam bardziej myśleć o zbliżających się egzaminach (za tydzień), ale siła wyższa, tyle się ostatnio dzieje... Żyję grudniem.
Viviane
PostWysłany: Sob 0:30, 29 Lis 2008    Temat postu:

:hamster_inlove: :hamster_bigeyes: :hamster_beautiful: :hamster_love: :hamster_hmmm: :hamster_smile:




(Na ogół jestem przeciwna wyrażaniu siebie za pomocą emotikonek ... ale tym razem ... prost genialnie oddają mój nastrój. Ach )
Viviane
PostWysłany: Sob 18:24, 04 Paź 2008    Temat postu:

A ja ... ja jestem jednocześnie lekko (bardzo) przerażona studiami - bo nie wiem co to będzie i w ogóle, czy dam radę.

A z drugiej strony wczorajszy wieczór/noc były tak magiczne, że wciąż nie mogę przestać o tym myśleć Chyba mam fetysz wspomnień. O ile takie coś istnieje.
Achh ... ... ...

Przerażenie i przywiązanie. Oba na 'p', a jednak tak różne. Tak jak mój nastrój. Różny!
Shieldmaiden
PostWysłany: Sob 13:46, 04 Paź 2008    Temat postu:

Szkocka pogoda, ot co.
Miałabym ochotę Ci poradzić, Drey, żebyś szukała jakiegoś następcy Ł. na scenie, wśród aktorów - ale to by zabrzmiało obrazoburczo i świętokradczo. Więc nie radzę. Mimo, że Szkoci mają coś w sobie, coś, co sprawia, że można się momentalnie rozpłynąć w kałużę czułości jak Amelia Wink. W liceum zafascynowana fenomenem męskiej psychiki doszłam do wniosku, że są po prostu w większości - subtelni. To, czego tak brakuje tutaj, oni wysysają z mlekiem mam. Znam osobiście trzech Szkotów (wszyscy żonaci, just in case), 'tak jakbym znała' czterech - bo czasem ma się takie wrażenie, że wiesz już wszystko o swoim ulubionym piosenkarzu . I każdy z nich jest subtelniakiem, czyli przystojniakiem z tym czymś Wink.
Ale dość o tym, bo zaczynam klasyfikować i generalizować, a to nieładnie.

Gratuluję tak okrągłego numerka Smile!
I słówko o moim mood - swing, swing, swing. Myslovitz "Mieć czy być". Wszystko trwa, dopóki sam tego chcesz. Upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem. Chciałabym się co dzień dziwić i odkrywać coś nowego.
Draco Maleficium
PostWysłany: Sob 12:08, 04 Paź 2008    Temat postu:

Po pięknym wczorajszym dniu dzisiaj za oknem leje deszcz, a przede mną perspektywa spędzenia tej soboty na mieście. W dwóch teatrach, co prawda, podziwiając kolejno "Don Junana" o 14:30, a potem "Macbetha" o 19:30, ale najpierw do tych teatrów trzeba się dostać i spędzić jakoś czas między jedną sztuką a drugą, a nie uśmiecha mi się łażenie w strugach deszczu... Ale może przejdzie? Może nie będzie padać cały dzień? A co tam, z cukru nie jestem, może po prostu skarpetki mi przemokną i... I przypomina mi się weekend z 29 lutego na 1 marca, który spędziłam z przyjaciółką, łażąc w strugach deszczu i wiatru po Trójmieście przez jakieś siedem godzin w oczekiwaniu na jednego z dwóch wykupionych "Franków". To był jeden z najpiękniejszych weekendów mojego życia... I właściwie nie powinnam tego wspominać, bo dojdzie do mnie świadomość, że mogłabym właśnie dzisiaj znowu szwędać się po Trójmieście i o 19:00 podziwiać "Franka" w wykonaniu Dziedzica w towarzystwie innych fanów TM i Viv, i wtedy dopada mnie dół i tęsknota, że nic, tylko płakać. Ech. Byle o tym nie myśleć, nie myśleć, nie myśleć...

PS, chyba właśnie piszę mój post numer 500! Okrąglutka liczba co się zowie... Viv, a może by tak...? Wink
Shieldmaiden
PostWysłany: Pon 20:08, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Kel, nie karaj się nigdy i za nic! Jeśli miałabym kiedykolwiek wystosować jakikolwiek apel do świata, to dotyczyłby on właśnie karania się i samobiczowania, które do niczego dobrego nie prowadzi! Błagam, nie wyrabiaj w sobie takiego nawyku!
Uważam, że to cudowny pomysł, że wracałaś piechotą. (Warszawa w deszczu musi wyglądać ładnie...) Uzbrojona w aparat, z okiem fotoreportera, mmm.
Stokroć bardziej lubię Ciebie na huśtawce, gdy jest ona wysoko Winkm choć ta nutka ironii w posądzaniu siebie o masochizm nie umknęła mojej uwadze.
Kelenthial
PostWysłany: Pon 16:29, 22 Wrz 2008    Temat postu:

A moja huśtawka bardzo taka ostatnio... huśtawkowata jest. Ktoś mógłby w sumie powiedzieć, że Kel siebie nienawidzi. Powód? Musiałam dzisiaj odwiedzić IA i w przypływie masochistycznego kaprysu zachciało mi się wracać na piechotę.

Także wybrałam się na spacer z Nowego Światu 4 do domu (okolice Wola Parku dla ciekawych) i w sumie dopiero co doszłam. Przemoczona, bo przez większą część drogi padało. Oczywiście podróż wydłużyła się przez wchodzenie do połowy sklepów, które byty po drodze (O, płaszczyki! O, buty! <to nic że nie mam kasy, pooglądać można...> O, tania książka <=min. 30 minut w plecy>! O, ...! you get the picture), tym niemniej samosąd nad osobą własną się nie powiódł, z karania siebie nici - bo w sumie to czuję się lepiej po tym spacerze, i mimo deszczu i braku parasola... stwierdzam, że było przyjemnie. Lubię chodzić na spacery. W deszczu też. Szkoda, że zazwyczaj nie mogę sobie na to pozwolić. Tyle innych rzeczy jest zawsze do zrobienia...
Draco Maleficium
PostWysłany: Nie 12:08, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Euforia. Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy Brat Słońce zaszczycił mnie swoją obecnością od samego rana - jaki piękny dzień za oknem, nic, tylko iść na długi spacer! I może tak zrobię. Niedaleko uniwersytetu jest przepiękna galeria, gdzie mają prace Salvadora Dali... Koniecznie trzeba się wybrać.

Ale to może po południu, jak uzbieram siły. Odkryłam, że maratony czytelnicze niekoniecznie mi służą i mimo tego, że spałam do 11:00 i ciągle wyleguję się w łóżku, czuję, że oczy wciąż są zmęczone i że jednak niewiele mi się dzisiaj chce, jak tylko leniuchować. A trzeba przecież przeczytać "Emmę" jak najszybciej...
Callisto
PostWysłany: Śro 21:58, 13 Sie 2008    Temat postu:

A jaa mam humorek wyśmienity. Właśnie poznałam dziś adoratora mojej mamy, to baaaaaardzo miły mężczyzna. Z mamą podjęłyśmy decyzję,że zatrzymamy go,choćby w charakterze przyjaciela rodziny:)
Draco Maleficium
PostWysłany: Pon 15:16, 11 Sie 2008    Temat postu:

Jak jedna wiadomość może rozjaśnić dzień w jednej chwili... O, proszę, nawet zachmurzone dotąd niebo zaczyna się przejaśniać, słońce wychodzi... I wszystko z powodu paru miłych słów. To jest coś pięknego, te małe przyjemności. Jak na przykład chodzenie boso po trawie. Chyba za chwilę to uskutecznię.

Ostatnio mam nastrój w stylu "wegetuję-egzystuję". Snuję się, siedzę w Internecie bez wyraźnego celu, staram się wyobrazić sobie, co będzie dalej. Kiedy się zmobilizuję, jest dobrze, ale poza tym... cóż, gnuśnieję. Potrzebuję czegoś na rozruch. I to prędko.

Ale póki co, uśmiecham się, słońce zagląda przez okno. I jest dobrze. Takimi chwilami należy cieszyć się jak najdłużej, bo pękają jak bańka mydlana.
Viviane
PostWysłany: Wto 20:48, 22 Lip 2008    Temat postu:

Szkoda gadać.

Uprasza się o wyrozumiałość dla Viv przez najbliższe półtorej miesiąca.
Będzie chodziła po Necie zła/zdenerwowana/poirytowana/smutna/rozżalona/zdepresjonowana, bądź w dniach szczególnego kryzysu wszystko na raz.

Z góry dziękuję.

Sumienie (otóż, wyobraźcie sobie, rzeczywiście istnieję!) Viviane.
Callisto
PostWysłany: Wto 14:47, 27 Maj 2008    Temat postu:

Wy jesteście złe, ja jestem zła. I wszystko jest nie tak. Ja się kłócę z mamą-o głupoty,jak zawsze,ale jej zachowanie jest potwornie wnerwiające. Dlatego postanowiłam ją ukarać. Chciałam ją ukarać, ale kiedy moja ciocia zadzwoniła z wieścią, jak potraktował ją i ich rodzinę mąż z którym są w trakcie rozwodu..Cóż, nie potrafiłam. Zawiodłam się na wuju. Znaczy, okay, wiedziałam jaki jest, ale zachował się poniżej krytyki. Na obiad u swojej matki na którym obecne były jego córki przyprowadził swoją nową miłość nikogo wcześniej o tym nie uprzedzając. Na dodatek ciocia o tym,że on kogoś ma dowiedziała się od...swoich córek! Okay, dziewczyny są już dorosłe (18 i 20 lat), ale to już przesada...Jego matka to się ponoć aż popłakała..Dorosły facet,a zachował się jak szczeniak.
Draco Maleficium
PostWysłany: Wto 14:32, 27 Maj 2008    Temat postu:

A mi jest smutno - zawiodłam się na człowieku, o którym miałam naprawdę lepsze mniemanie. Niby wszystko wskazywało na to, że tak się stanie, ale jednak... żal, żal i smutek, bo skończyło się coś, co było naprawdę fajne i dawało mi dużo radości. Jednak biznes jest biznes i nie ma co się oszukiwać, pieniądz rządzi światem. Ech... smutne to po prostu.

Viv, czy mi się zdaje, czy my zdominowałyśmy ten temat? Smile
Viviane
PostWysłany: Czw 17:32, 22 Maj 2008    Temat postu:

Mam doła ... doła przed jutrem.

Jestem zła na wszystkich, którzy dzisiaj wychodzili z naszego "rest-roomu" (nie mylić z amerykańskim rest-roomem, czyli łazienką. Mam na myśli pokój do odpoczynku dla zmęczonych maturzystów) i żegnali naszą 10-kę słowami: "Koniec! Wakacje! Wolność!"
A my, biedne stworzonka, zostaliśmy tam (co prawda w towarzystwie kanapek, ciast, soków, herbaty, kawy i wielu różnych smakowitych rzeczy), ale z wizją dwóch makabrycznych części matury z geografii.
Miałam ochotę pogryźć każdego, kto nie wybrał sobie tego przedmiotu, a tym samym konczył maturę o cały jeden dzień wcześniej, a raczej o półtorej dnia i dwa egzaminy.

Jutrzejsza wizja napisania 4 esejów o rzekach, landformach i innych pierdołach w 190 minut (zaledwie!!!!!) mnie przeraża. Chyba dzisiaj będę musiała wziąć coś na sen.
I na uspokojenie.
I na zrelaksowanie się.
Bo spacery i kąpiele mi już nie pomagają.

Frustracja. Zdenerwowanie. "Konstant" zmęczenie.
Mam dość. Żądam wakacji!
Draco Maleficium
PostWysłany: Pią 10:17, 16 Maj 2008    Temat postu:

Pod wahaniami nastrojów mogę się podpisać obiema łapkami. Ledwo się wygrzebałam z poważnego, wręcz totalnego kryzysu pewności siebie - zresztą nie wygrzebałam się z niego jeszcze tak całkowicie. Dopada mnie tęsknota - za wszystkim właściwie. Może to przez nicnierobienie - umysł wędruje, nie mając czym się zająć. Powinnam zebrać się w sobie, skupić na czymś, ale zwyczajnie nie potrafię. I boję się.

Jednocześnie natomiast jestem zadowolona z życia - zwłaszcza teraz, kiedy taka piękna pogoda za oknem, spokój i cisza wokół. Sama siebie nie rozumiem, ale to nic, bo to dość częsty u mnie stan Smile Wyjazd niedzielny do Gdyni dzisiaj jakoś mnie nie rusza. Chyba po prostu siądę do pisania - w takim stanie umysłu zazwyczaj szło mi gładko.
Viviane
PostWysłany: Sob 20:04, 19 Kwi 2008    Temat postu:

Mam straaaaaszne wahania nastrojów ostatnio. Popadam w małe depresje, a następnego dnia jestem wesoła i radosna.

Czuję ciężar gdzieś w środku mojej głowy ... powtarza on w kółko: 'matura, matura'.
Nie ukrywam, iż boję się 6 maja. Ale 23 jaki się w mej wyobraźni jako coś doskonałego i jaśniejącego na czarnym horyzoncie. A potem 5 lipca - Sąd Ostateczny, wyniki.

Ogółem ... sama nie wiem.

Śmiech przez łzy. Z różnych powodów.
Draco Maleficium
PostWysłany: Czw 12:03, 17 Kwi 2008    Temat postu:

Wesoło mi - wreszcie odebrałam laptopa, Internet znowu pięknie chodzi, cieszę się jak z powrotu krewnego Very Happy Poza tym kolejne dwa Franki oraz romowy koncert zbliżają się wielkimi krokami, maj i czerwiec zapowiadają się równie musicalowo, w domu nic strasznego czy ciekawego się nie dzieje, a już wkrótce wolność prawdziwa.

No i w sobotę mamy pokaz "Old Possum's Book of Practical Cats" Elliota- trzymajcie za nas kciuki, bo nasza grupa NIE JEST do tego przygotowana Wink
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
   

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group